Razem z Olą postanowiłyśmy podjechać bliżej, mając nadzieję, że to nieprawda... Niestety to była rzeczywistość. Andrzej całował się z jakąś dziewczyną, po czym weszli do pobliskiego bloku. Podejrzewam, że jest tam mieszkanie tego lachona. Gdyby nie Ola weszłabym za nimi...
-Zwariowałaś? - naskoczyła na mnie. - Ochłoń, a w domu się z nim rozprawisz, mówię Ci...
Pokiwałam tylko głową twierdząco; nie miałam sił nawet wypowiedzieć jednego słowa. Po chwili postanowiłyśmy wrócić do domu. Eeee! Czekaj... Przecież ja od jakiegoś czasu pomieszkiwałam u Andrzeja, o czym Wam nie wspomniałam. Owszem, moje mieszkanie nie było złe, ale chcieliśmy iść naprzód z naszym związkiem. Przynajmniej z mojej strony to tak wyglądało. W tej sytuacji zmuszona byłam wyprowadzić się od niego i przy okazji skończyć z tą całą szopką. Dotarłyśmy pod jego dom po jakichś 15 minutach. Miałam jego klucze i znałam hasło do bloku, więc szybko poszło, po chwili byłam już w środku. Oczywiście wszystko porozrzucane, bo jakby inaczej. Wzięłam walizkę i zaczęłam się pakować, a po chwili Ola weszła do pokoju..
-Weź mnie nie strasz! - odparłam przestraszona - Myślałam, że to Andrzej...
-Wybacz. To za co zabieramy się najpierw?
-Obojętne, chcę stąd jak najszybciej wyjść i nie wracać.
Ola nic nie odpowiedziała. Pokiwała tylko głową, na znak zrozumienia, po czym zaczęła pakować moje ubrania. ja poszłam do łazienki po resztę. Przed tym zostawiłam mu kartkę z informacją, że to koniec, w kuchni na stole. Nie miałam ochoty z nim nigdy więcej gadać. Chciałam już wyjść, gdy nagle zakręciło mi się w głowie i upadłam na ziemię.
***
-Auu... - syknęłam trzymając się za głowę, po czym otwarłam lekko oczy. - Gdzie... gdzie ja jestem? - wydukałam po chwili.
-W szpitalu. Upadłaś wychodząc z łazienki. - odparła z troską w głosie Ola.
-W szpitalu?! - natychmiast otrzeźwiałam. Chciałam się podnieść, jednak głowa na to nie pozwalała. - Ahh tak... Pamiętam. Byłyśmy u Andrzeja w mieszkaniu, żeby spakować moje rzeczy.
-Mhm, wrzuciłam wszystko do torby i zabrałam ją tutaj. - odpowiedziała pokazując "bagaż".
-Dzięki.
W tej samej chwili wszedł doktor ze strasznie grobową miną. Nie powiem... Przestraszyłyśmy się z Olką, jednak po chwili już wiedziałam o co chodzi...
-Ehh... Po wstępnych badaniach okazuje się, że jest Pani w ciąży. Jest to 3 tydzień, jednak może Pani nie przeżyć porodu. Do 3. tygodnia może Pani zdecydować się na aborcję...
-Nie! - przerwałam mu. - Dlaczego miałabym... nie przeżyć porodu? Tylko proszę szczerze, bo nie jestem już dzieckiem. - odparłam chwytając mocno za dłoń Ola, a ta odwzajemniła uścisk.
-Ekhem... Ma Pani raka... Białaczkę. - głos mu się załamywał, a ja miałam łzy w oczach. - Przykro mi, jednak zrobimy, co w naszej mocy. Ma Pani duże szanse na wyjście z tego, bo to dopiero pierwsze stadium, a raka wcześnie wykrytego da się wyleczyć. Białaczka nie jest tak groźna jak chociażby rak mózgu.
-Dobrze... A czy te wszystkie leki nie zaszkodzą dziecku? - zapytała Ola, bo ja nie mogłam wydusić z siebie słowa,
-Istnieje takie ryzyko, jak przy wszystkim zresztą... Jednak narazie postaramy się dawać mało inwazyjne, a dopiero po porodzie włączymy silniejsze.
-No dobrze, zgadzam się, ale pod jednym warunkiem. Dziecko ma się urodzić ZDROWE. - odparłam wyrózniając każde słowo po kolei.
-Tego nie mogę obiecać... Tak jak mówiłem, zrobimy wszystko, co w naszej mocy.
-A jakbym zaczęła leczenie po porodzie? - nagle mnie olśniło.
-Istnieje taka możliwość, jednak w takim wypadku, nie możemy znowu zapewnić, że Pani uda się wyjść z tego cało...
-Dobrze, zrobię wszystko, żeby dziecko przeżyło. Ja tu nie jestem ważna.
-No cóź. Jest pani pełnoletnia, więc nie pozostaje mi nic innego, jak się zgodzić i życzyć zdrowia. Zostanie Pani tutaj 3-4 dni, potem Panią wypiszemy, jednak w razie gorszego samopoczucia proszę się zgłosić NATYCHMIAST! A i obowiązkowe będą wizyty co 2 tygodnie, żeby monitorować ciążę. Zaraz przyniosę papiery.
-Dobrze, już ja ją przypilnuję. - zapewniła Ola.
Całe życie mi się zawaliło... Andrzej mnie zdradza, jestem w ciąży, której mogę nie przeżyć. No cóż, mam nadzieję, że dziecko urodzi się całe i zdrowe. Jak narazie pozostaje mi tylko modlić się i zdrowo odżywiać. Z natłoku myśli wyrwał mnie dźwięk telefonu... Andrzej... Odebrałam, no w końcu dzwonił już z 20 razy. Ola postanowiła wyjść po kawę, żebyśmy mogli "pogadać". Zaczął się tłumaczyć, pewnie przeczytał kartkę w kuchni. Powiedziałam, że jestem w szpitalu i nie mam czasu na pierdoły. Kłóciliśmy się tak z 20 minut, po czym rzuciłam telefonem o ziemię, a ten rozwalił się na kilka części. W tej chwili Ola wparowała do pokoju, zapewne usłyszała trzask. Wyjaśniłam, że to tylko telefon i w ogóle. Posiedziała tak chwilę, po czym wyszła do toalety, odprowadzając ją wzrokiem natknęłam się na sylwetkę Andrzeja... Przewróciłam się na drugi bok, jednak ten obszedł całe łóżko i znowu się na mnie gapił trzymając w ręce kwiatki.
-Przepraszam. - wydukał, po czym dostał ode mnie "z liścia".
-Kim ona jest?
-Pamiętasz, jak spóźniłem się kiedyś na nasze spotkanie? Albo te moje ciągłe rozmowy?
-Trudno, by nie pamiętać. - odpowiedziałam z ironią.
-No to... ehh... To była ona. Mamy romans od jakiegoś czasu.
-Coo?!
-No tak wyszło...
-Tak wyszło?! To teraz Ty wyjdź stąd!
-Chciałem Ci jeszcze powiedzieć, że od... odchodzę do niej... - w tym momencie runął już doszczętnie cały mój świat.
-Wyjdź i nie wracaj!
Nie powiedziałam mu o ciąży, mimo, że to jego dziecko... Z tą myślą zasnęłam. Nie zauważyłam nawet, kiedy Ola weszła na salę.
_________________________________________________________________________
No na dzisiaj tyle... miałam dodać rano, ale musze lekcje przepisywać i ogólnie temu tak krótko...
Jak wiecie, wygraliśmy wszystkie nasze dotychczasowe mecze w PŚ :D Jestem dumna, jak zawsze, z naszych Orzełków <3 a szczególnie z Kurka z 2 MVP i z Kubiaka z jednego MVP. Trzymam też kciuki za Grześka Łomacza. Taakże tego... Teraz szkoła i wgl, ja jeszcze muszę lekcję przepisywać, itd. Postaram się dodawać posty regularnie, aczkolwiek nie obiecuję, bo 3 gimba to trzeba się przyłożyć. POZDRAWIAM! <3
Jak wiecie, wygraliśmy wszystkie nasze dotychczasowe mecze w PŚ :D Jestem dumna, jak zawsze, z naszych Orzełków <3 a szczególnie z Kurka z 2 MVP i z Kubiaka z jednego MVP. Trzymam też kciuki za Grześka Łomacza. Taakże tego... Teraz szkoła i wgl, ja jeszcze muszę lekcję przepisywać, itd. Postaram się dodawać posty regularnie, aczkolwiek nie obiecuję, bo 3 gimba to trzeba się przyłożyć. POZDRAWIAM! <3
...
OdpowiedzUsuńOpowiadanie a przynajmniej ostatni rozdział w jakimś stopniu podobny do filmu "Ponad życie" Bardzo lubię to opowiadanie :* Weny życzę do następnego ... :*
OdpowiedzUsuń*Nad życie" :D, wiem wiem, oglądałam, ale trochę pozmieniam, bo nie chcę, żeby było kropka w kropkę tak, bo ludzie to mg źle odebrać czy coś :P pozdrawiam:*
UsuńOpowiadanie a przynajmniej ostatni rozdział w jakimś stopniu podobny do filmu "Ponad życie" Bardzo lubię to opowiadanie :* Weny życzę do następnego ... :*
OdpowiedzUsuńTo się porobiło, ale rozdział i tak świetny !
OdpowiedzUsuńTo się porobiło, ale rozdział i tak świetny !
OdpowiedzUsuńTakiego czegoś się nie spodziewałam :O Co temu Andrzejowi odbiło?! Zdrada.. Ja nie mogę -_- Jak tak można???
OdpowiedzUsuńTeraz jeszcze ta ciąża i do tego białaczka O.o :/ Mam nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży.. ^^
Czekam na następny! :]
Pozdrawiam! :*
I zapraszam na nowy rozdział u Lenki i Krzyśka :))
http://siatkowkamilosc.blogspot.com/?m=1
Już czytam *.* pozdrawiam <3
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńJestem tu pierwszy raz! pochłonęłam całość w przeciągu kilku godzin! I zostaję!
Wrona zabije gnoja no!! Jak tak można!!
Ale jak to? Ciąża? Białaczka? Nie, nie i jeszcze raz nie! To są żarty, prawda? Powiedz, że to jest kiepski żart albo głupi koszmar! No proszę...
Jeśli uśmiercisz bohaterkę, to ja nie wiem co Ci zrobię...
No nic... Musze czekać... Wracaj szybko!!
Pozdrawiam :D
I'm dead.
Hahahaha cóż za emocje :'D spokojnieee :*
Usuń